środa, 28 maja 2014

Piękna Helen. Odbicia.


Drodzy moi!

Dziś swoimi ślicznymi, błyszczącymi oczami patrzy na Was rezolutna Helenka i ciekawe, co myśli...?







Popołudniową porą padało, ale po deszczu wyszło słońce. Z Lideczką łapałam krople wody na naszym balkoniku. Lidzia kocha deszcz, bo jak mówi można wtedy "poskakać w kałuży błotka" w kaloszach, a ja kocham deszcz za niebo przeglądające się w kałużach. Takie "niebieskie" odbicia są piękniejsze nad wszystkie błyskotki. Mówi się, że "sztuka cenniejsza niż złoto". Okazuje się, że kałuże też :)




A co do odbić... Pamiętacie jeszcze moją drewnianą ramę?




Wspólnie z Lidką pomalowałam ją białą farbą metodą suchego pędzla. Szczęśliwie, odpowiednio szybko zdążyłam zareagować na punkt kulminacyjny szału twórczego mojego dziecka, bo Lilka w pewnym momencie uznała, że czerwone okno byłoby zdecydowanie ładniejsze i w dłoni miała już przygotowane narzędzie zbrodni. Uff...
U szklarza wstawiono w szprosy lusterka i... ta-daaaam!!!  Oto jest:




Moje cudo najcudowniejsze! Lustro, w którym odbija się okno, firanka, liście, ja i uśmiechnięta buzia Lidki. I choć nie było nikogo, kto by na początku zaaprobował mój pomysł (pan szklarz stwierdził nawet, że mi może jakoś ładniej to drewno pomalować i przypomniał, żebym koniecznie odebrała gotową robotę, bo w sklepie nie trzymają takich antyków), to ciągle teraz słyszę słowa uznania.
Wredna strona mojej natury każe mi wtedy powtarzać: "a nie mówiłam!!!", a ja w tym akurat przypadku z lubością się jej poddaję :)

Miłego czwartku, Kochani!

sobota, 24 maja 2014

Portret Szymona i nasze szczęście zatrzymane w kadrze



Kochani!

Rzadko ostatnio zdarzają się momenty, kiedy przystaję na chwilę, patrzę bez zerkania na zegarek na moje dziecko, uśmiecham się do słońca, chmur i kałuż i po prostu... cieszę się, że żyję!
Pozbierałam kilka takich chwil i oto prezentuję Wam majową, wiosenną kolekcję kadrów:













Zwierzaki sfotografowałam w trakcie zwiedzania ekspozycji Muzeum Ziemi Śląskiej w Opawie, dokąd udałam się okazji Dnia Muzealnika razem z raciborską - najlepszą! - ekipą muzealników pod słońcem.


W międzyczasie zaś powstają portrety. Ostatnio w tym zakresie jest monotechnicznie - ołówek, ołówek, ołówek...

Poniżej portret Szymona, który był prezentem na 18 -te urodziny od siostry Marysi:





Ja teraz uciekam, ale Wy tu wróćcie! Wkrótce jeszcze więcej portretów... ślicznych, radosnych dzieci:)))

sobota, 17 maja 2014

Pan Benedykt



Kochani!

Choć Pana Benedykta nie ma już wśród nas, żyje w sercach swoich Bliskich. Oni pamiętają...
Portret powstał ze zdjęcia formatu A5 i był podarunkiem wnuczki dla babci - żony sportretowanego.





Dla mnie rysowanie osób nieżyjących jest wyjątkowe i bardzo skłania do refleksji, szczególnie kiedy pracuję nad oczami. W twarzy Pana Benedykta jest tyle dobroci i ciepła, że mam nadzieję, iż choć trochę udało mi się ich uchwycić.



***



I jeszcze podziękowanie:




Wspaniałej niedzieli dla Was!

sobota, 10 maja 2014

Mikołaj



Witajcie!

Dziękuję za Wasze komentarze pod kilkoma ostatnimi postami. Czytam je na bieżąco i zawsze każdy tak samo cieszy.
Mikołaj niedawno przystąpił do swojej pierwszej Komunii Świętej. Portret, który rysowałam, miał być dla niego pamiątką przeżycia tego uroczystego dnia.






Powyższy przykład jest świetnym dowodem na to, dlaczego nie powinno robić się zdjęć portretów w pośpiechu i, tak, jak w moim przypadku, bez okularów. To nie włos na Waszym ekranie, to mój włos na portrecie. Nie mam aktualnie czasu ani cierpliwości, żeby próbować go wymazać w jakimś programie graficznym, więc zostaje jako nieodłączony element rysunku - najbardziej realistyczny, jak widać;)

Tym, którzy mają jeszcze dla mnie tyle wyrozumiałości, by tu zaglądać życzę udanego sobotniego wieczoru i słonecznej, dobrej niedzieli!